Elektronika modelarska

Sikorka modra. Kliknij aby powiększyć Będąc z dziećmi na feriach u dziadków poszliśmy na spacer pooglądać ślady zwierząt na śniegu. Za nami poszedł pies przybłęda, którego rodzice przygarnęli jakiś czas temu - młody piesek, kundelek ze szczątkowymi cechami jamnika szorstkowłosego. W pewnej chwili zauważyłem że pies na coś się rzucił i goni. Wypuścił z pyska aby się pochwalić i zobaczyłem że to mały ptaszek. Zabrałem psu zdobycz, jeszcze żywą sikorkę modrą, ptaka nie dość że pięknego i rzadkiego, to jeszcze prawnie chronionego. Ptaszyna musiała mieć jakiś problem z lataniem albo była wycieńczona z głodu i nie zdążyła uciec. Na zdjęciu jest jeszcze zmoczona, pod skrzydełkiem widać ślad krwi, ale ogólnie jest sprawna. Na początku gdy nieśliśmy ją całą procesją do domu była bardzo spokojna. Na początku trochę próbowała się bronić, dziobnęła mnie delikatnie, ale szybko się poddała i nie próbowała uciekać.

W domu wyczytaliśmy że w okresie zimowym sikorki żywią się nasionami roślin oleistych. W tych stronach jest 15cm śniegu, więc ptaszyna mogła mieć problem ze zdobyciem pokarmu. W pierwszej kolejności zwilżyłem dziobek kilkoma kroplami wody, ale sikorka nie wyglądała na spragnioną. Dostała siemię lniane, sezam i słonecznik. Na pierwszych kilka ziaren po prostu się rzuciła - trudno mi powiedzieć na ile z głodu, na ile ze strachu, ale zjadła.

W miarę jak ogrzewała się  i wysychała zrobiła się bardziej aktywna. Włożyliśmy ja do dużego kosza, zaczęła wyskakiwać z niego, skakać po kabłąku, wędrować między doniczkami po parapecie. Świetnie sobie radziła chodząc po firankach. Potrafi podskoczyć na 30cm mając niesprawne skrzydło. Przez pierwszą godzinę była bardzo czujna, pewnie przerażona bliska obecnością tylu osób, ale dosyć szybko przestała reagować bojaźliwie na ludzi.

Co kilkanaście minut chodziła jeść. Nie chciała pić z pokrywki od słoika, ale wolała z podstawki pod doniczką - ważna że piła. Zrobiła kilka kupek, więc może będzie żyć. Co jakiś czas uciekała z okolic koszyka w głąb mieszkania ale dawała mi się wziąć do ręki a potem siedziała na palcu (nie chciała siedzieć zamknięta w dłoniach).  Pod wieczór ptaszek coraz częściej uciekał z koszyka i nagminnie uciekał chowając się w ciemne miejsca. Pewnie przyszedł czas na sen. Gdy go niosłem z powrotem na palcu zrobił się dziwnie spokojny. Zmrużył oko znieruchomiał, tylko podrygiwał ogonkiem. Po minucie otworzył oko, ożywił się i znowu był aktywny. Zrozumiałem że zasnął, bo ptaki wcześnie chodzą spać. Dostał do koszyka nowa wodę, przykryłem koszyk ściereczką i bardzo szybko ucichł. Teraz śpi.

Dzień drugi

Niestety sikorka nie przeżyła następnego dnia. Jej stan wyraźnie się pogorszył, zrobiła się markotna, chowała głowę pod skrzydło, w końcu przewróciła się i zdechła. Prawdopodobnie obrażenia wewnętrzne, zakażenie od pogryzienia albo woda spod doniczki jej zaszkodziły. Sikorka została skremowana w piecu i razem z popiołem wróci na swoją łąkę.

Skoro nie można było pomóc temu ptakowi, postanowiliśmy pomóc pozostałym w tych ostatnich tygodniach zimy. Z butelek PET po wodzie mineralnej zostały zrobione dwa karmniki. W bocznych ściankach zostały wycięte dwa otwory na tyle duże aby spokojnie zmieścił się w nich ptak wielkości wróbla. Karmą były niełuskane pestki słonecznika i dyni. Pierwszymi gośćmi były sikorki bogatki. Wyjmowały po nasionku słonecznika, niosły na gałąź i tam łuskały. Dynia dla nich chyba jest zbyt duża. Prosa nie mieliśmy wcale a siemię lniane tylko w ilościach aptecznych.

sikory korzystające z karmnika

W pierwszej wersji karmnika zawieszony był on na pojedynczym sznurku, ale takie mocowanie daje aż  stopnie swobody. Karmnik macha się w dwie strony i obraca wokół swojej osi utrudniając ptakom dostęp. Następna wersja miała usprawnienie w postaci dwu otworów przez które przewleczony był sznurek mocujący. Tak zamocowana butelka jest stabilna nawet na niewielkim wietrze.

Poprawiony karmnik dla sikor

W międzyczasie znalazłem jak może wyglądać jeszcze lepszy karmnik butelkowy, ale już nie wystarczyło czasu na realizację. Na tym zakończyła się nasza przygoda z ptakami. Ferie się skończyły i trzeba było wracać do Warszawy.

 

Lataj bezpiecznie swoim UAV